Kontrast oraz wielkość czcionki

Kamery Online

Aktualności

Życie zamknięte w plecaku

30-03-2022

Na prośbę marszałka Władysława Ortyla grupa pracowników urzędu stawiła się na nocny dyżur w punkcie recepcyjnym na dworcu PKP w Przemyślu.

 

Po przydziale zadań panie zajęły się wspieraniem matek z małymi dziećmi w sali wypoczynku, zaś panowie zabezpieczali punkt wytchnienia dla kobiet ze starszymi dziećmi i osobami starszymi. Jak się okazało, trzeba było bojem ogarnąć to specyficzne na ten czas miejsce, czyli ustalić punkt wydawania posiłków, miejsce uzyskania informacji o pociągach specjalnych i relacyjnych, takie prozaiczne sprawy, jak toaleta, czy punkt odprawy autobusów.

 

Urzędnicy sprawnie poradzili sobie z zajęciami, jakie zostały im zadane przez organizatorów punktu recepcyjnego dla wolontariuszy. W sali dla małych dzieci szybko pojawiły się kredki, kolorowanki, piłki, które znajdowały się w punkcie prowadzonym przez terytorialsów. Przygotowywano napoje ciepłe dla mam i ich pociech, przekazywano środki higieny osobistej. Po paru godzinach sala na kilkadziesiąt osób była wypełniona matkami z dziećmi chętnymi do spania na „kanadyjkach”. Był też czas na wysłuchanie skarg na los, który zgotowała im Rosja, na konieczność tułaczki z 9-dniowym niemowlakiem. To wzruszyłoby nawet najbardziej twarde serca.

 

Sala, w której dyżurowali panowie, była przejściową dla tych osób, którzy udawali się w inne rejony Polski czy Europy. Z niej byli kierowani do składów pociągów relacyjnych czy specjalnych, podstawianych przez PKP. Z darmowym biletem wyruszali do Warszawy, Wrocławia, Krakowa, czy też Berlina i Pragi. Na dworzec w Przemyślu strażacy z PSP podsyłali także autokary zapewnione przez wojska obrony terytorialnej, kierowane głównie do stolicy. Na twarzach tych ludzi malowało się zmęczenie, zniechęcenie do całej tej sytuacji, ale też wdzięczność wobec Polski i Polaków za wsparcie, jakie im udzieliliśmy. Część z tych, którzy dojechali na przemyski dworzec kierowana była do dawnej hali Tesco na nocleg, aby przeczekać kolejną noc w podróży do miejsca docelowego.

 

Wsparciem dla tych ludzi były dziesiątki wolontariuszy, żołnierzy, strażaków z OSP i PSP, którzy przyprowadzali Ukraińców z pociągów, autobusów czy busów, które podjeżdżały z granicy; podawali gorące posiłki, kierowali do właściwych punktów recepcyjnych. Byli z nami psychologowie, księża, harcerze, byli też ukraińscy tłumacze, którzy już od lat byli w Polsce i choć w ten sposób chcieli pomóc swoim rodakom. To ogromna rzesza ludzi, także cudzoziemców, która wsparła organizacyjnie państwo w tym przedsięwzięciu.

 

Duże wrażenie na nas robiły walizki, torby, do których „bieżeńcy” pakowali całe swoje dotychczasowe życie. Niewiele tego było, uzupełniane jeszcze pomocą naszych rodaków. Ale jeszcze większe wrażenie robiły plecaki, tornistry maluchów, które w rękach ściskały pluszowe przytulanki. Ich przeszłość zapakowana była do małego pojemnika. Oby na krótki okres tułaczki.

UMiG

 

 

Lista aktualności