W Krośnie miało miejsce spotkanie ministra finansów Andrzeja Domańskiego z szefami i skarbnikami jednostek samorządów terytorialnych (jst). Miało ono związek z wejściem w życie nowej ustawy o dochodach jst, która mimo, że była konsultowana z organizacjami samorządowymi, dalej wywołuje emocje wśród gminnych włodarzy. Oczywiście, są zadowoleni z wprowadzonych rozwiązań, tak jak prezydenci dużych miast. Ale np. Związek Gmin Wiejskich wniósł wiele uwag do projektu ustawy, które nie zostały uwzględnione.
Jak powiedział na spotkaniu minister Domański, w roku 2026 zostanie przeprowadzona głęboka analiza funkcjonowania zapisów ustawy i ewentualne korekty naniesione zostaną od roku 2027.
Nowa ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego zmienia podejście w stosunku do starych zapisów dość diametralnie. Wprowadza zwiększone dochody z PIT-u i CIT-u, dokłada subwencję – ale już nie dla wszystkich. I w takiej właśnie grupie znaleźliśmy się. By nie zamęczać czytelnika wywodami na temat algorytmów, które po nowemu sterują wpływami z budżetu państwa do budżetu gminy, powiem tylko, że my nie otrzymamy subwencji.
Do budżetu gminy wpłynie 48 mln zł z PIT i zaledwie 1,2 mln z CIT (wiadomo, ulgi strefowe) oraz 0,5 mln zł rezerwy. To byłyby dość dobre kwoty, gdyby za nimi doszła jakaś kwota subwencji. Ale tej nie otrzymamy, jako jedna z dwóch gmin na Podkarpaciu. Łącznie z budżetu państwa wpłynie do nas więc 49,7 mln zł. Tymczasem np. Gorzyce otrzymają 53 mln zł, a Kolbuszowa 90 mln zł. Znając realia tych gmin, widać wyraźnie, że ich sytuacja rysuje się lepiej niż nasza. Rzec by można, że względna zamożność pracujących w naszej gminie, tworzy sytuację, gdy gmina z tego powodu nie otrzymuje subwencji.
Wydawać z zewnątrz by się mogło, że prawie 50 mln zł to dość duża kwota i w połączeniu ze środkami własnymi, pozwoli nam spokojnie funkcjonować. Ale tak nie jest. Rok 2025 to będzie bardzo trudny rok dla nowodębskiego samorządu. Wydatki planowane są na poziomie 2022 r., a i tak bardzo trudno było zbilansować dochody bieżące i wydatki bieżące (nie mylić z inwestycyjnymi). W zasadzie realizacja przyszłorocznego budżetu to będzie i tak przycinanie bardzo krótkiej „kołdry finansowej”.
Zapewne posypie się na nas lawina uwag, bo nie stać na to czy owo oczekiwanie mieszkańców, ale mieszek dla nas przygotowany, z którego dosypane zostaną nam pieniądze, nie jest duży i musi wystarczyć w tym momencie przede wszystkim na utrzymanie funkcjonowania naszej gminy w podstawowym standardzie. A jaki on będzie w kolejnych latach. Czy stać nas będzie np. na takie godziny świecenia oświetlenia ulicznego jak dziś, czy godziny otwarcia basenu krytego pozostaną niezmienione? Czy wrócimy do łączenia klas w szkołach, tak jak to było przed dekadą, czy dopłacimy mniej do przedszkoli niepublicznych (nota bene dziś dopłacamy 99% wydatków w przedszkolach publicznych, podczas gdy w okolicy jest 75%)? To są kwestie przed jakimi staniemy my wszyscy -burmistrzowie, radni oraz mieszkańcy. Bo rozsądnych głosów, gdzie szukać oszczędności także oczekujemy.
Jedno co jest pocieszające – to, że realizowany od 18 lat plan wzmacniania atrakacyjności naszych stref ekonomicznych w Nowej Dębie i Chmielowie przyniósł pracę i dochody dla naszych mieszkańców, co widać w PIT-cie. Choć za to nas akurat algorytm „ukarał”.
Wiesław Ordon
Burmistrz